7 września 2019 (sobota), po południu, wylądowaliśmy w Palma de Mallorca – silna grupa absolwentów WIEMBA oraz EMBA plus osoby towarzyszące, razem dwie załogi po 10 osób. Towarzyszyła nam jeszcze jedna, zaprzyjaźniona, załoga złożona z absolwentów programu IESE.
W marinie czekały już na nas jachty – Sun Odyssey 519 i 509 – niemal nowe.
Ekipy kwatermistrzowskie dokonały aprowizacji wymieniając europejskie środki płatnicze na towary i inne dobra konsumpcyjne, skipperzy przejmowali jachty, a reszta załóg opalała się i popijała piwko.
Wieczór minął nam zacnie na zabawie i delektowaniu się lokalnymi napojami i owocami morza w znanej w mieście tawernie rybnej.
Następnego dnia (niedziela), nie tak rano, wypłynęliśmy w rejs. Pogoda dobra, 26-27C, wiatr średni 7-10 węzłów – kierunek Port de Andratx (czytaj: Andresz). Po drodze zawinęliśmy do malowniczej zatoczki na kąpiel i snorkowanie w morzu – woda wspaniała.
Wieczór i noc spędzona w Port de Andratx, oczywiście nie omieszkaliśmy poznawać miejscową gastronomię.
9 września rano (poniedziałek), przy niezłej pogodzie, ale słabym wietrze, wyszliśmy w kierunku wyspy Dragonera – potężna skała stercząca z morza u brzegów Majorki. Wygląda trochę jak Gibraltar. Na szczycie kilka latarni morskich i coś w rodzaju niewielkiej twierdzy. Opływaliśmy dookoła ostre, kamieniste brzegi, na których rozbijały się potężne fale.
Planowana kąpiel nam nie wyszła, ale po opłynięciu wyspy zerwał się niezły wiatr i na pełnych żaglach mogliśmy płynąć kilka godzin, początkowo na południe w kierunku Afryki, a po kilku godzinach zmieniliśmy kurs w kierunku portu El Arenal na Majorce, gdzie stanęliśmy na nocleg w marinie.
Wieczorem poszliśmy zwiedzać miasto, a przygody zakończyliśmy wspólną balangą na pięknej lokalnej plaży, wśród palm.
Niestety następnego dnia we wtorek, 10.09, pogoda na morzu uległa załamaniu, huraganowe podmuchy wiatru zmusiły nas do pozostania w porcie. Tu jednak mieliśmy dużo rozrywek – poza basenem z leżakami, aleje spacerowe ze sklepami, pubami i tapas barami. Wieczorem nie omieszkaliśmy jednego z nich odwiedzić i wśród „lokalesów” zjeść typową balearską kolację z owoców morza i tapas.
W środę rano, po śniadanku, wyszliśmy z El Arenal w morze i powolnym rejsem, łapiąc podmuchy wiatru, popłynęliśmy do Palma de Mallorca. Po drodze znowu udało się stanąć w fajnym miejscu na kotwicy na kąpiel, która przeciągnęła się na popołudniową siestę.
Wieczorem wpłynęliśmy do mariny w Palma, gdzie część osób rozrywała się na jachtach, część postanowiła zweryfikować opinie o lokalnych barach i restauracjach.
W czwartek 12go września zostaliśmy w porcie zwiedzać miasto i okolice – sprzyjał temu sztorm na morzu, choć na lądzie była piękna słoneczna pogoda.
Podzieliliśmy się na kilka grup i w zależności od zainteresowań część pojechała zwiedzać Valdemossa – miejsce pobytu Fryderyka Chopina – piękne, małe, średniowieczne miasteczko, część pojechała w podróż za miasto zabytkowym pociągiem do Puerto de Soller (czytaj: Puerto de Sojer), a część na zwiedzanie Palma de Mallorca.
Wieczorem tradycyjna fiesta.
W piątek 13go nie udało nam się wyjść w morze – od rana lał deszcz, a na morzu dął porywisty wiatr – w porywach do 40 węzłów.
Nie pozostało nam nic innego jak zwiedzać miasto, tym bardziej, że po południu pogoda znacznie się poprawiła. Wieczorem kilku ochotników pojechało na Iberostar Estadio na mecz hiszpańskiej ligi, gdzie lokalna drużyna Real Mallorca przyjmowała Athletico Bilbao. Po powrocie o północy połączyliśmy siły na jachtach i zrobiliśmy pożegnalną balangę.
Sobota, 14 września, rano pobudka i wyokrętowanie. Wynajętym busem pojechaliśmy na lotnisko, gdzie drużyny rozbiegły się do swoich samolotów lub na zakupy.
Do zobaczenia na następnym rejsie !!!!